W  USA  czwartek  mógł  dać odpowiedź  na  pytaniem czy  środowa  ealizacja  zysków  podczas ostatnich  godzin  sesji na rynku akcji to jest coś poważnego, czy tylko odruchowa reakcja. Mógł, ale nie dał odpowiedzi, bo przecież w środę indeksy jednak nie spadły. Prawdziwa realizacja zysków zgodnie z oczekiwaniami rozpoczęła się w czwartek. Pomagało niedźwiedziom to, że znowu wróciliśmy nad fiskalny klif.

John Boehner (R), spiker Izby Reprezentantów, praktycznie oskarżył prezydenta Obamę o to, że nie myśli poważnie o oszczędnościach budżetowych. Powiedział też, że jedynie winą prezydenta jest to, że nie osiągnięto jeszcze porozumienia. Jak myślę prezydent mógłby powiedzieć: i vice versa. W ten sposób rynki znowu stojąc na krawędzi klifu zaczęły spoglądać w dół.

Publikowane w czwartek dane makro też bykom pomóc nie mogły, bo były niejednoznaczne. Listopadowa sprzedaż detaliczna była bardzo słaba. Oczekiwano wzrostu o 0,5 proc. m/m, a było tylko 0,3 proc. Najważniejsza jest sprzedaż bez samochodów – ta tak jak oczekiwano nie zmieniła się. W listopadzie rozpoczął się sezon sprzedaży świątecznej, więc te dane były po prostu słabe.

Tygodniowy raport o ilości złożonych nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych był bardzo dobry. Złożono o 29 tysięcy mnie wniosków (343 tys.), a co najważniejsze gwałtowne spadła średnia 4. tygodniowa. To był też wynik sprzedaży świątecznej, bo sieci sprzedaży zatrudniały pracowników tymczasowych. Trudno było te dane traktować bardzo poważnie.

Rynek akcji rozpoczął sesję neutralnie. Indeksy kręciły się wokół poziomu neutralnego, ale bardzo szybko wypowiedzi Johna Boehnera pomogły w prawdziwej realizacji zysków po środowych decyzjach FOMC. Po serii wzrostowych sesji nie było w tych spadkach indeksów niczego dziwnego. Pozostawało tylko czekanie na to, czy byki zaatakują w końcu sesji. Zaatakowały, ale niezbyt skutecznie. Indeksy spadły, ale była to tylko i wyłącznie niegroźna i oczekiwana realizacja zysków.

GPW zareagowała w czwartek na decyzje FOMC podobnie jak inne giełdy europejskie. Indeks WIG20 rozpoczął dzień od niewielkiego wzrostu poczym zaczął się osuwać. Klasyczna realizacja zysków. Indeks zbliżył się znacznie do 2.500 pkt. i przed południem zaczął odbijać naśladując zachowanie innych giełd europejskich. Niewiele (tak jak na innych giełdach) z tego wyszło. Publikowane w USA niejednoznaczne dane makro nie zmieniły sytuacji. Początek sesji w Stanach pomógł na chwilę wynurzyć się WIG20 z obszaru czerwonego, ale końcówka była słabsza i dzień zakończyliśmy nieistotnym spadkiem (0,26 proc.).

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.