W USA rynki finansowe mogły być delikatnie zarażone europejskim optymizmem, ale naprawdę były zarażone bardzo delikatnie. Tym bardziej, że przed pobudką w USA niewiele już z tego optymizmu zostało. Amerykanie zwykle są bardzo amerykocentryczni. Niespecjalnie mogły wpłynąć na nastroje dane makro, bo nie były tymi z pierwszej ligi.

Dane o majowej inflacji konsumenckiej (CPI) mogły wpłynąć na zachowanie rynków tylko wtedy, gdyby inflacja mocno wzrosła. Okazało się, że wzrosła o 0,4 proc. m/m i 2,1 proc. r/r (oczekiwano odpowiednio 0,2 i 2 proc. r/r). Niby różnica nie tak duża, ale skutek na rynku walutowym zobaczyliśmy.

Raport o rozpoczętych w maju budowach domów oraz wydanych pozwoleniach na budowę pokazał, że liczba budów spadła o 6,5 proc. (oczekiwano spadku o 3,5 proc.), a liczba pozwoleń spadła o 6,4 proc. (oczekiwano wzrostu o 1,4 proc.). Jak widać dane z rynku nieruchomości były bardzo słabe.

Na rynku akcji pierwsze dwie godziny upłynęły na siłowaniu się podaży z potem takim, że S&P 500 krążył wokół poziomu neutralnego. Tę potyczkę wygrał obóz byków, co przed posiedzeniem FOMC specjalnie dziwić nie powinno. Wzrosty indeksów były jednak niewielkie, mniejsze od pół procenta. Tak też się sesja zakończyła.

Jeśli chodzi o Polskę to pisałem w poniedziałek, że w dużej mierze los złotego i indeksów giełdowych zależy od tego, czy prezes Marek Belka dogada się z RPP (czy uda mu się przeprosić członków Rady). Wpływ tego spotkania pojawiłby się, gdyby zakończyło się brakiem porozumienia. RPP zachowała się jednak rozsądnie i porozumienie osiągnięto. Złoty nieco osłabła, ale tylko i wyłącznie z powodu spadku EUR/USD.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję tak jak inne giełdy europejskie – od wzrostu indeksów. Pomagał bykom spokój panujący na rynku walutowym i polskim rynku długu. Rynek w zasadzie od początku sesji wszedł w marazm z delikatnym trendem na osuwania się. Wyglądał w tej dużo fazie lepiej niż inne rynki europejskie. W końcówce sesji WIG20 nawet zaczął się podnosić i dzień zakończył się zwyżka o 0,71 proc. Jak widać problem taśm rynków już nie interesuje. Na razie nie interesuje, bo zapewne nie jest to jeszcze koniec rozgrywki.

Dzisiaj teoretycznie układ kalendarza powinien prowadzić do marazmu, ale nasza giełda ma często dziwne pomysły, więc niczego nie wykluczam i podkreślam, że cokolwiek by się nie działo zarówno dzisiaj przed posiedzeniem FOMC jak i w piątek (dzień wygasania czerwcowej linii kontraktów) to nie będzie to miało znaczenia prognostycznego.

I jeszcze uwaga: „Wprost" szykuje dzisiaj nową publikację nagrań. Mają to być nadal nagrania Marka Belki i ministra Sienkiewicza, na których mają być dokładniej sprecyzowane warunki jakie stawia prezes NBP rządowi. Jak widać skoro jedne nagrania nie wystarczyły do dymisji rządu to pojawiają się kolejne. I to jest najbardziej groźne – nigdy nie wiadomo, czy któreś nagrania nie doprowadzą do dymisji rządu/prezesa NBP, a to rynkom zdecydowanie by zaszkodziło.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.