Wall Street w czwartek nie miała zbyt wielu informacji, na których mogłaby budować jakiś ruch. Przed sesję tracący dolar (mocne euro) szkodziły europejskim giełdom akcji, ale słaby dolar mógł tylko pomóc bykom amerykańskim. Podczas sesji sytuacja na rynku walutowym nieco się zmieniła, ale za to duże wzrosty indeksów europejskich pomagały Amerykanom.

W Europie pomógł bykom Mario Draghi, prezes ECB. Powiedział, że sytuacja w biznesie i w popycie wewnętrznym jest niepewna, więc ECB nie może powiedzieć o odniesienie sukcesu i będzie nadal skupował obligacje. Niby nic nowego, a jednak rentowności obligacji spadły, a indeksy zyskały blisko półtora procent (CAC-40) lub blisko dwa procent (XETRA DAX). Nie oznacza to jednak, że korekta już się zakończyła.

Najważniejszym raportem makro był ten mówiący o złożonych w USA w zeszłym tygodniu wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Złożono ich 264 tys. (oczekiwano 276 tys.). Ważna jest też średnia 4. tygodniowa – spadła do poziomu najniższego od 15. lat. Dane były w sposób oczywisty dobre, ale jak zwykle mogły być wykorzystane zarówno przez obóz byków jak i niedźwiedzi.

Wall Street potwierdziła to, co od dłuższego już czasu sygnalizowała – że jest nadal bardzo silna, a trwająca od lutego korekta przyjmująca postać trendu bocznego tylko chwilowo chłodzi rynek. Bez specjalnego powodu (bo przecież go tak naprawdę nie było) indeksy wystrzeliły na północ, a S&P 500 zaatakował poziom rekordu wszech czasów.

Do końca sesji nic się już nie wydarzyło. S&P 500 zyskał jeden procent i ustanowił nowy rekord, ale opór, czyli górne ograniczenie trendu bocznego, został tylko naruszony. Musimy zobaczyć potwierdzenie, żeby móc mówić o kontynuacji hossy.

GPW w czwartek rozpoczęła sesję od niewielkiego spadku WIG20, ale bardzo negatywne nastroje panujące na europejskich giełdach szybko zaczęły ten spadek pogłębiać. Szybki, pozytywny zwrot europejskich indeksów zaskoczył GPW tak mocno, że WIG20 jedynie zredukował skale spadku. Nawet, kiedy po pobudce w USA indeksy w Niemczech i we Francji ruszyły na północ na GPW niewiele się nie zmieniło.

Najmocniej szkodziły indeksowi spadki cen spółek surowcowych – mocno o tracił PGNiG – najwyraźniej nie spodobało się rynkowi skierowanie przez PGNiG wniosku do arbitrażu przeciwko Gazpromowi w sprawie cen gazu z kontraktu jamalskiego. Za PGNiG szły PKN Orlen i KGHM. Końcówka sesji była bardzo słaba, a WIG20 stracił jeden procent, mimo tego, że zagraniczne indeksy bardzo mocno rosły.

Kontrakty i WIG20 wygenerowały dość nieoczekiwanie wstępny sygnał sprzedaży, ale WIG i indeksy mniejszych spółek nadal podtrzymują sygnały kupna. Sytuacja stałaby się nieciekawa, gdyby WIG20 przełamał poziom 2.500 pkt., bo wtedy wyrysowałby formację podwójnego szczytu i wygenerował sygnał sprzedaży.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.