W USA gracze musieli w poniedziałek wziąć pod uwagę zarówno sytuację na giełdach azjatyckich jak i to, co widać było na giełdach europejskich oraz sygnały płynące z analizy technicznej. Jeśli chodzi o Azję to tam indeksy gwałtownie pospadały, a szczególnie ponure wrażenie czynił spadek indeksu Shanghai Composite o 8,5 procent. Od rana spadały też (wpierw znacznie, a potem gwałtownie) indeksy europejskie. Widać było też osłabienie juana, co przypominało o trwającej wojnie walutowej.

Jeśli chodzi o analizę techniczną to przypominam, że indeks DJIA wyglądał już przed sesją poniedziałkową bardzo źle. Przełamał bowiem sześcioletnią linię trendu wzrostowego sygnalizując, że rozpoczęła się korekta całej sześcioletniej hossy. S&P 500 i NASDAQ straciły do piątku (od szczytu) mniej niż 10 procent (odpowiedni 7,6 proc. i 9,6 proc.).
Spadek o 10 procent uznaje się w USA za normalną korektę, więc można było oczekiwać, że na NASDAQ pojawi się kupno, które może pociągnąć za sobą cały rynek. Był z tym jednak duży problem.

Początek sesji był paniczną wyprzedażą. Indeksy spadały po blisko pięć procent, a NASDAQ nawet o siedem procent. Jeszcze mocniej spadały indeksy europejskie. Można było odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że to systemy komputerowe, które wygenerowały sygnały sprzedaży doprowadziły do paniki. Na giełdach rozwiniętych systemy komputerowe odpowiadają za większość obrotu (na Wall Street około 70 procent).

Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby doświadczony gracz giełdowy sprzedawał akcje wtedy, kiedy indeksy nurkują (po paru dniach dużych spadków) o 7 czy 8 procent. Nawet średnio zorientowany gracz wie, że taka panika najczęściej poprzedza zwrot na rynkach. Oczywiście o ile nie ma dojść do krachu, ale niewielkie na razie osłabienie juana nie może być przecież prawdziwą przyczyną krachu.

Nie dziwiło więc to, że na Wall Street prawie natychmiast zaczęło się mocniejsze kupowanie akcji. W połowie sesji indeksy były już bliskie poziomowi neutralnemu. Od tego momentu podaż znowu zaczęła naciskać. Naciskała skutecznie – indeksy straciły dobrze ponad trzy procent, a sygnały sprzedaży umocniły się.

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od ponad trzyprocentowego spadku WIG20. Jeszcze gorzej zachowywał się MWIG40 – tracił blisko cztery procent. Odbijać indeksy jednak nie za bardzo chciały, a przed pobudką w USA zaczęły się obniżać. Jak widać to, że nasz rynek dużych spółek praktycznie w światowej, sześcioletniej hossie nie uczestniczył nie przeszkodziło w wyprzedaży akcji.

To nie był koniec wyprzedaży. Przed rozpoczęciem sesji w USA spadki ponad siedmioprocentowe indeksów w Europie doprowadziły do podobnej w skali wyprzedaży na GPW. W końcówce (podobnie jak na innych giełdach) odrabianie strat przez Wall Street pomogło nieco naszym bykom, ale mimo tego zarówno WIG20 jak i MWIG40 straciły po 5,6 proc.

Po tak potężnych przecenach zdecydowanie musi się już pojawić chęć do kupna przecenionych akcji. Widać to było już w Azji, gdzie indeksy rosły, mimo tego, że Shanghai Composite (w chwili pisania komentarza) tracił kolejne cztery procent. Pomagało bykom na innych giełdach półprocentowe umocnienie juana. Potwierdza się więc teza o tym, że to rynek walutowy a nie chiński rynek akcji odpowiada za wywołanie przeceny na rynkach. Kontrakty na amerykańskie indeksy też rano zyskiwały ponad dwa procent. Wszystko zapowiada odbicie, ale ostrzegam, że nawet potężne odbicie nie musi kończyć chińskich problemów. Wszystko zależy od chińskich polityków i ich decyzji.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.