Nie ma się co rozwodzić na temat tego, co działo się na rynkach finansowych w końcówce 2015 roku. Taka końcówka ma swoje prawa i najczęściej nie ma wiele wspólnego z tym, co będzie się działo na początku nowego roku. Jednak spadki indeksów na Wall Street w ostatnich dwóch dniach roku, przez co indeks S&P 500 zakończył rok niewielkim spadkiem, mogły nieco dziwić, a nawet niepokoić.

Okazało się w minionym tygodniu, że słusznie niepokoiły. Początek roku był na giełdach bardzo zły. Często mówi się o „efekcie stycznia”, kiedy to fundusze napełniają portfele – tym razem można było mówić (na razie) o defekcie stycznia. Amerykanie twierdzą, że był to najgorszy w historii Wall Street pierwszy tydzień roku – indeks S&P 500 stracił 5,92%.

Teoretycznie (statystyka) pierwszy tydzień handlu w danym roku może pokazywać kierunek w jakim pójdą indeksy w reszcie roku. Dane opublikowane przez WSJ Market Data Group pokazują, że dla indeksu S&P 500 pierwsze pięć dni handlu w 68% pokazywały to, co będzie się działo w całym roku. Jest jednak i „ale”. Wartość prognostyczna jest zdecydowanie większa, kiedy rok należy do „byczych”. Dla roku spadkowego prawdopodobieństwo tego, że pierwszy tydzień pokazał kierunek jest duże (ten przymiotnik to oczywiście żart) … i wynosi 50%, czyli praktycznie nie ma znaczenia prognostycznego.

Zaraza przyszła z Chin. Już w poniedziałek 4. stycznia słaby odczyt indeksu PMI dla sektora przemysłowego w Chinach i dość słaby indeks ISM dla przemysłu w USA szkodziły giełdom od strony fundamentalnej. W geopolityce też dobrze nie było. Napięcie na linii Iran – Arabia Saudyjska mocno wzrosło po spaleniu ambasady Arabii Saudyjskiej w Teheranie. Nie podobała się też próba bomby wodorowej przez Koreę Północną.

W Chinach można mówić o powtórce z sierpnia. Większość komentatorów skupia się na olbrzymich spadkach indeksu Shanghai Composite w poniedziałek i w czwartek. Dochodziło do zawieszenia handlu po spadku o ponad 7%. Spektakularny był czwartek, kiedy to handlowano tylko 29 minut – tyle wystarczyło do uruchomienia tego hamulca. W piątek władze zawiesiły tę regułę. Mówiono, że takie ograniczenie mogło zwiększyć nacisk podaży, bo gracze bali się, że nie zdążą sprzedać przed zawieszeniem handlu.

Ja od dawna mówię, że giełda chińska (z wielu powodów) nie jest dla świata naprawdę ważna. Ważne jest to, czy gospodarkę Chiny czeka twarde lądowanie, czyli prawdziwy kryzys, czy władze chińskie wchodzą do gry jako uczestnik wojny walutowej (bardzo groźne dla świata finansów i gospodarek innych krajów) i wreszcie, czy rząd chiński wie co robi, czy panuje nad sytuacją.

Na przykład osłabianie juana może się zakończyć katastrofą. Ludowy Bank Chin w minionym tygodniu znowu oficjalnie osłabił go o 0,5%, ale rynek osłabił go w ostatnim tygodniu o 2,5%, a od listopada 2015 juan stracił ponad 6,5%. Niewiele? Na razie tak, ale jeśli pamięta się o kolosalnym zadłużeniu firm chińskich w dolarach (podobno 21 bln USD) to osłabienie juana może wywołać efekt domina – każdy będzie chciał spłacać kredyty w dolarach co doprowadzi do olbrzymiego osłabienia juana.

Tego za pomocą 3,5 bln USD rezerw rząd i bank nie dałyby rady zatrzymać. W zeszłym roku Chiny straciły 12% rezerw walutowych (blisko 500 mld USD) broniąc giełdy i usiłując zatrzymać zbyt szybką przecenę juana. Teraz władze robią dokładnie to samo. Na jak długo wystarczy Chinom rezerw? I tego właśnie, a nie spadków indeksu Shanghai Composite (nadal wyraźnie wyżej niż w sierpniu zeszłego roku) boją się inwestorzy na rynkach globalnych.

Na rynkach akcji sytuacja był niewesoła. Szczególnie mocno traciły indeksy w Europie. Oczywiście mocno traciła również GPW, ale warto zauważyć, że węgierski BUX był ostoją spokoju (w tym fatalnym dla giełd tygodniu nawet lekko zyskał). Przez dłuższy czas spadki indeksów na Wall Street były wyraźnie mniejszy niż na giełdach europejskich, ale w czwartek amerykańskie byki nie wytrzymały. Tym razem również S&P 500 stracił blisko 2,5%, a NASDAQ 3%. Podobnie wyglądała sytuacja w Europie.

Przejdźmy teraz do tego, co działo się w piątek. Dwuprocentowe odbicie Shanghai Composite, stabilny kurs USD/CNY i wzrost ceny ropy. Doprowadził do optymistycznego początku sesji w Europie. Jednak bardzo szybko indeksy zawróciły i zabarwiły się na czerwono. Przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy indeksy te spadki wymazały, ale nastroje były niepewne. Potem było już tylko gorzej. Nie pomogły bardzo dobre dane opublikowane w USA – indeksy w Europie straciły po około 1,5%, a w USA 1%.

GPW zachowywała się też bardzo słabo. Był moment, w którym WIG20 tracił ponad 1,5%. Znowu bardzo słabe były banki. Przed sesją pojawiły się informacje o zawieszeniu przez KNF działalności SKOK "Kujawiak" i skierowaniu do sądu wniosku o upadłość, co mogło zrodzić obawy o to, że banki znowu za tą upadłość zapłacą. Spadek WIG20 o 1,16% nie wyglądał źle na tle innych giełd, ale i tak był to najniższy poziom od maja 2009 roku.

Rozpoczynamy tydzień, w którym będzie bardzo niewiele globalnych danych makro. W Polsce odbędzie się posiedzenie RPP, ale nikt nie oczekuje zmiany. W USA ważne jest przede wszystkim to, że w poniedziałek po sesji raport kwartalny opublikuje Alcoa, co rozpocznie sezon publikacji kwartalnych raportów spółek. Te bardzo istotne rozpoczną publikację jednak dopiero od czwartku.

W takiej sytuacji pozostaje spoglądanie na Chiny i na surowce oraz właśnie na wyniki kwartalne amerykańskich spółek. Po przecenach z zeszłego tygodnia byki dostaną szansę na powrót do gry (tak często działa sezon publikacji raportów kwartalnych), ale potrzeba będzie naprawdę dobrych informacji płynących z Chin, żeby wróciły do gry na dłużej.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.