To miał być taki spokojny dzień... Kolejny raz potwierdza się stara prawda, że poważne korekty rozpoczynają się w najmniej oczekiwanych momentach. W USA kalendarium było we wtorek całkowicie puste, więc rynkiem sterowały nastroje przeniesione z Europy. A tam indeksy nurkowały kończąc dzień ponad trzyprocentowymi spadkami. Powody tych spadków były dosyć enigmatyczne. Po prostu zbiegło się kilka czynników, które uruchomiły prawdziwą realizację zysków.

Spokój tego „dnia bez informacji" już rano popsuł raport IIF (Institute of International Finance), czyli reprezentacji globalnego sektora bankowego. Stwierdzał on, że „twarde" bankructwo Grecji doprowadzi do poważnej rekapitalizacji banków (160 mld euro), uruchomi efekt domina (pomocy potrzebować będą Portugalia, Irlandia, Hiszpania, Włochy), a koszt dla strefy euro przekroczy wartość 1 biliona euro. Można spokojnie powiedzieć, ze to właśnie ten raport uruchomił lawinę. Czy treść tego raportu zapowiada katastrofę? Pewnie tak, ale tylko wtedy, gdyby za chwilę miało dojść do „twardego" bankructwa Grecji, a do tego było daleko. Można z góry założyć, że zakładana, minimalna wartość 75 procent obligacji zostanie do 8.03 zgromadzona, a to powinno przynajmniej na chwilę poprawić nastroje na rynkach.

Dużo mówiono o realnej gospodarce. Tutaj rzeczywiście sytuacja Europy jest trudna, bo jej gospodarka wchodzi w recesję. Nie jest jednak prawdą, że publikacja zweryfikowanego odczytu PKB dla strefy euro w czwartym kwartale (spadł o 0,3 proc. kw/kw) mogła kogoś wystraszyć. Wszyscy te dane od dawna znali. Natychmiast przypomniano sobie chińskie prognozy (7,5 proc. wzrostu PKB w tym roku zamiast 8 proc.), ale to też już była stara informacja.

Rynek akcji w USA musiał jednak zrobić to, co zrobił – indeksy spadały po około 1,5 procent, czyli o połowę mniej niż w Europie. Pozostawało tylko czekać na końcową rozgrywkę, która mogła znacznie zwiększyć lub zmniejszyć rozmiary porażki. Każdy scenariusz byłby bardzo wyraźnym sygnałem dla innych rynków. Okazało się, że wybrany został scenariusz „bez walki". Indeksy spadły po około 1,5 procent, ale była to tylko i wyłącznie korekta, a nie przejście do trendu spadkowego.

We wtorek GPW okazała się być nieco silniejsza od innych parkietów. Raport IIF i sprawa Hiszpanii oraz niepokój o wymianę greckich obligacji doprowadzały indeksy na giełdach europejskich do dużych spadków, ale nasze niedźwiedzie swoje zadanie już w poniedziałek częściowo wykonały. Jeśli widzi się, że indeksy we Francji czy w Niemczech straciły po około 3,5 procent to nasza strata półtora procent wydaje się być logiczna. Wraz ze spadkiem w poniedziałek daje mniej więcej taka samą, dwudniową, skalę zniżki.

Sytuacja techniczna znacznie się pogorszyła. Trudno już mówić o prowzrostowej fladze. Nie jest to jednak według mnie powrót do bessy. Nadal będziemy się męczyli w trendzie bocznym w górnym ograniczeniem na 2.450 pkt.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

-

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Xelion. Doradcy Finansowi Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Xelion Doradcy Finansowi Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.