W USA wtorkowy  handel  na  rynkach  miał  dość dziwne oblicze.  Opublikowane  dane  makro były dla byków  korzystne, ale nieznacznie jedynie odbiegały na plus od oczekiwań. W kwietniu sprzedaż domów na amerykańskim rynku wtórnym wzrosła o 3,3 proc. – oczekiwano wzrostu o 2,7 proc. Nie mogło to mieć dużego wpływu na zachowanie rynków, chociaż pomagało sektorowi budowy domów.

Obciążeniem była nadal sprawa Facebooka. Nie dlatego, a w każdym razie nie tylko dlatego, że nadal taniał (był moment, kiedy tracił kolejne 10 procent). SEC zapowiedział wyjaśnianie okoliczności debiutu spółki. Okazało się też, że tuż przed IPO Morgan Stanley, jeden z gwarantów oferty, przekazał istotnym klientom negatywne oceny dotyczące przyszłych przychodów spółki. To postawiło kolejny znak zapytania nad etyką Wall Street.

Na rynku akcji indeksy od początku dynamicznie rosły. Po dwóch godzinach zaczęły się osuwać, ale wydawało się, że byki nadal kontrolowały grę. Pod koniec sesji tę kontrolę utraciły. Znaczne umocnienie dolara i wątpliwości narastające wokół (rzeczywiście dziwnego) IPO Facebooka tak pogorszyły nastroje, że NASDAQ spadł, a na S&P 500 udało się zakończyć dzień neutralnie (było gorzej).

Są analitycy, którzy przypisują załamanie pod koniec sesji wywiadowi, jaki Lukas Papademos, były premier Grecji, udzielił agencji Dow Jones. Powiedział m.in., że Grecja przygotowuje się do opuszczenia strefy euro. Jednak cały wywiad poświęcony był straszeniem, jakie to tragedie czekają Grecję i świat, gdyby taka decyzja została podjęta. Był to więc jedynie fragment wojny psychologicznej ze społeczeństwem, co gracze giełdowi doskonale rozumieją. Wywiad wpływ mógł mieć, ale niewielki.

Takie zakończenie sesji sygnalizuje, że byle problem może nadal zaszkodzić bykom. Z tego wniosek, że na razie możemy mówić o konsolidacji, a nie o rozpoczęciu poważnej korekty. Żeby się rozpoczęła na serio to bykom muszą pomóc Europejczycy.

GPW rozpoczęła dzień od niewielkiego wzrostu WIG20. Można powiedzieć nawet, że za skromnego – był to rozczarowujący początek. Z początku wydawało się, że wstrzemięźliwość GPW była uzasadniona. Na godzinę przed południem po aukcji długu w Hiszpanii i po obniżenie ratingu Japonii indeksy w Europie zaczęły się osuwać, a to zabarwiło WIG20 na czerwono. Na innych giełdach indeksy nadal rosły – tyle, że nieco mniej.

Przed pobudką w USA wróciły do sesyjnych szczytów, ale nasz rynek udawał, że to ignoruje – WIG20 nadal pozostawał pod kreską. Dopiero tuż przed pobudką w USA znowu zabarwił się (bez nadmiernej chęci) na zielono. Była tak niewielka, ze wystarczyło osłabienie na zagranicznych giełdach (wpływ Facebooka), żeby WIG20 znowu znalazł się pod kreską.

W końcówce wydawało się, że zakończymy dzień może nie solidnym, ale jednak istotnym wzrostem, ale tak się nie stało. Mimo tego, że indeksy europejskie zyskiwały blisko dwa procent nasz WIG20 zakończył dzień praktycznie neutralnie, czyli wzrostem o 0,16 proc. Jak widać niedźwiedzie skutecznie obroniły swój opór, czyli 2.100 pkt. Ten poziom zagradza bykom drogę powrotu do wnętrza kanału trendu bocznego.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.