To zwiększało prawdopodobieństwo niewypłacalności firm rosyjskich i całego państwa, czyli groziło szczególnie mocno europejskiemu sektorowi bankowemu. Poza tym premier Miedwiediew zapowiedział, że rząd zbierze się na nadzwyczajnym posiedzeniu w sprawach finansowych, co pachniało z daleka wprowadzenie kontroli kapitałów. Okazało się jednak, że jak powiedział rosyjski minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Ulukajew, Rosja nie rozważa wprowadzenia kontroli kapitału.
Uważam, że to jest potężny błąd. Kontrola powinna być wprowadzona i to wprowadzona dużo wcześniej. Tyle tylko, że wolny rynek finansowy był reformą z drugiej kadencji prezydenta Władimira Putina, z której był on szczególnie dumny. Wygląda więc na to, że to tylko ta duma powstrzymuje Rosję przed niezbędną decyzją. Za co Rosja będzie drogo płaciła. Oczywiście o ile minister się nie myli, bo decyzje o wprowadzeniu kontroli kapitału podejmowane są nieoczekiwanie.
Nastroje poprawił nieco zwrot na rynku ropy (rosła nawet trzy procent, ale zakończyła niewielkim wzrostem ceny), za którym poszły indeksy europejskie kończąc dzień dwuprocentowymi zwyżkami. Pomagać też mogło to, co powiedział sekretarz stanu USA John Kerry – podobno Rosja podjęła w ostatnich dniach "konstruktywne działania" ku zmniejszeniu napięcia na Ukrainie, co może prowadzić do złagodzenie sankcji. Jak widać problemy rynków finansowych i producentów ropy łupkowej zaczynają USA martwić.
Rynek akcji rozpoczął sesję od niewielkich spadków indeksów, szybko drożejąca ropa zmieniła kierunek i S&P 500 zabarwił się na zielono. Dość szybko wrócił jednak do poziomu neutralnego i tam czekał na końcową rozgrywkę. Była zdecydowanie niekorzystna dla obozu byków. Indeks S&P 500 stracił blisko jeden, a NASDAQ ponad jeden procent, a sygnały sprzedaży umocniły się.
GPW rozpoczęła wtorkową sesję neutralnie, ale bardzo szybko spadające indeksy na innych giełdach doprowadziły do spadku WIG20. Nawet zwrot na tamtych giełdach i zazielenienie się tam indeksów przez dłuższy czas tego nie zmieniał. Przed południem wydawało się, że w końcu jednak WIG20 zacznie straty odrabiać, ale nic z tego nie wyszło.
Mało tego, przed pobudka w USA, kiedy rosyjskie indeksy, ropa i rubel dramatycznie szybko traciły na wartości, indeksy w Europie zaczęły spadać, a to doprowadziło u nas do paniki. WIG20 tracił ponad dwa i pół procent. Nie było już mowy o względnej sile naszego rynku. Najbardziej szkodził indeksowi spadek spółek surowcowych. Rolowanie kontraktów (duży obrót) też nie pomagało bykom.
W końcówce sesji indeksy na innych rynkach europejskich już szybko rosły, ale u nas WIG20 zamarł w trendzie bocznym na dwa procent poniżej poniedziałkowego zamknięcia i tam dzień zakończył. Rynek jest skrajnie wyprzedany technicznie i dopomina się odreagowania.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.