Na Wall Street  inwestorzy  też,  podobnie jak w Europie, wpatrywali  się w publikowane indeksy PMI pokazujące jak rozwija się gospodarka danego kraju. Te europejskie nie miały większego znaczenia, bo nie odbiegały od prognoz, a dla Niemiec i całej strefy euro były większe od krytycznego poziomu 50 pkt.

W nocy opublikowane zostały indeksy PMI dla gospodarki chińskiej. Oba odczyty dla sektora przemysłowego (oficjalny i prywatny) były zgodne z prognozami i nadal sygnalizowały spowolnienie gospodarcze. Oficjalny indeks był najgorszy od 3, a prywatny od 6. lat. To przed sesją w USA gwałtownie przeceniało indeksy w Europie. Amerykanie jednak często reagują odmiennie od Europejczyków.

Problemem mogło być też to, że Christine Lagarde, szefowa MFW podczas swojego wystąpienia w Dżakarcie na University of Indonesia, ostrzegła, że co prawda azjatyckie gospodarki będą najsilniejsze na świecie, ale globalny wzrost gospodarczy będzie słabszy niż prognozowano, a kraje rozwijające się muszą zachować dużą ostrożność, bo zaszkodzić im mogą skutki spowolnienia Chin, trudniejsza sytuacja finansowa na świecie oraz perspektywy podniesienia stóp procentowych w USA

W USA indeks PMI dla sektora przemysłowego (po weryfikacji) wyniósł 53 pkt. (pierwszy odczyt to 52,9 pkt.). Bardziej istotny był indeks ISM dla przemysłu amerykańskiego (też dla sierpnia). Wyniósł on 51,1 pkt. (oczekiwano wzrostu z 52,7 na 53 pkt.). Szczególnie niepokojący był duży spadek indeksu ISM, który zawisł tuż nad poziomem 50 pkt.

Wall Street rozpoczęła sesję od solidnego, blisko dwuprocentowego spadku indeksów, a potem ten spadek indeksy nawet pogłębiły. Dzień zakończył się trzyprocentowymi spadkami, a S&P 500 też, podobnie jak DJIA, wyrysował krzyż śmierci. Mogło bardzo niepokoić to, że przecenę na giełdach akcji w Azji, Europie i USA wywołała publikacja w Chinach danych makro, które nie odbiegały od oczekiwań (a jeśli nawet to odbiegały na plus).

Bardzo rzadko zdarza się, żeby od długiego czasu prognozowane dane makro doprowadzały do znacznych ruchów indeksów. Takie zachowanie może sygnalizować, że rynki po prostu wchodzą w fazę rynku niedźwiedzia. Jedno jest pewne – duża zmienność pozostanie z nami przez czas dłuższy.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję od solidnych spadków indeksów. Była to oczywista reakcja na trzyprocentowe spadki na europejskich giełdach, które z kolei tak reagowały na opublikowane w Chinach dane makro. Rynek wszedł szybko w fazę wyczekiwania.

Jednak po pobudce w USA nastroje zaczęły się pogarszać, a to doprowadziło do wyłamanie WIG20 dołem ze stabilizacji i zakończenie sesji podobnie jak na innych giełdach europejskich. Indeks stracił 2,22 proc. WIG20 odbił się od idącej od maja linii trendu spadkowego – sygnał sprzedaży nadal obowiązuje.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności