W USA byki miały w piątek szansę na pokazanie, że czwartkowa przecena była jedynie wypadkiem przy pracy. Spadki indeksów w Europie nie pomagały amerykańskim bykom, ale faktem jest, że to po zakończeniu sesji w Europie ustalają się nastroje na Wall Street.

Dane makro niespecjalnie mogły wpłynąć na nastroje. W październiku sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,1%. m/m (oczekiwano 0,3%). Najważniejszy składnik to sprzedaż bez samochodów – wzrosła o 0,2% (oczekiwano 0,4%). Wstępny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan wyniósł w listopadzie 93,1 pkt. (oczekiwano wzrostu z 90 na 91,5 pkt.). Publikację danych o zapasach w amerykańskich firmach nie rodzi nigdy żywszych reakcji – odnotujmy, że we wrześniu wzrosły o 0,3%.

Na Wall Street od początku sesji indeksy spadały. W połowie sesji byki przeprowadziły kontratak, ale szybko spalił on na panewce i indeksy ruszyły dalej na południe. Liderami spadków był sektor sprzedaży detalicznej (słabe dane o sprzedaży) oraz sektor wysokich technologii. Sesja zakończyła się ponad jednoprocentowymi spadkami. Najwyraźniej inwestorzy boją się rekordowych poziomów.

GPW była w piątek od rana słaba. Początek sesji był oczywistą reakcją na czwartkowe spadki na Wall Street. Po południu WIG20 zaczął się nawet podnosić (mimo, że na innych giełdach sytuacja nie poprawiała się). Najwyraźniej obóz byków chciał utrzymać indeks w okolicach 6. letniego wsparcia. W końcu sesji jednak z impetem to wsparcie zostało przełamane – WIG20 stracił 1,73%. Z technicznego punktu widzenia otworzyła się droga do 1.760 pkt. Tylko szybki powrót nad 2.000 pkt. ten sygnał może anulować.

Utrudnić może to, co obserwowaliśmy podczas weekendu. Zamachy terrorystyczne w Paryżu były oczywistą kontynuacją ataku na WTC, na Londyn, Madryt, na maraton w Bostonie, w Turcji, na samolot rosyjski itd. Inaczej mówiąc były czymś, co towarzyszy nam od 14. lat. Reakcja świata jest bardzo mocna, bo zamachy były wyjątkowo krwawe, zginęło mnóstwo ludzi. Francja wprowadziła stan wyjątkowy i zamknęła granice. I tyle faktów.

Nad wymową ataków i prognozami politycznymi męczą się w mediach liczni eksperci. To nie jest moja rola, więc powiem tylko po francusku, że „les extrêmes se touchent". Rzeczywiście ekstremiści swoimi działaniami wzmacniają ekstremistów z drugiej strony. Dlatego też siły nacjonalistyczne, anty unijne w całej Europie zostały tymi atakami bardzo wzmocnione, a liczba zwolenników Frontu Narodowego we Francji gwałtownie wzrośnie.

Uderzenie na Paryż ma miejsce w szczególnym okresie. Wtedy, kiedy w Europie na pierwszym miejscu w dyskusjach jest kwestia imigracji i coraz więcej krajów zamyka granice. Ataki mogą przyspieszyć ten proces, co może nawet doprowadzić do rozmontowania układu z Schengen. Wielu ekspertów twierdzi, że koniec Schengen bardzo zaszkodziłby gospodarce Unii Europejskiej. To oczywiście byłaby zła wiadomość dla giełd.

Jest też jeden pozytyw tej sytuacji – jestem więcej niż pewien, że negocjacje w sprawie zakończenia wojny w Syrii przyśpieszą. Jeśli politycy nie są wyjątkowo krótkowzroczni to USA porozumieją się z Rosją i reżimem Baszara al-Asada i zrobią wszystko, żeby przepędzić ISIS z Syrii. Zrobią też więcej, żeby kontrolować przepływ imigrantów. Nie można ich winić za zamachy, ale nie ulega wątpliwości, że w ich tłumie terroryści się łatwo mogą prześlizgnąć.

Co to wszystko może znaczyć dla rynków finansowych? Należy podzielić skutki na krótkoterminowe i długoterminowe. Długoterminowe zależą od tego jak bardzo zostaną wzmocnienie przeciwnicy UE i co z tego wyniknie dla polityki poszczególnych państw. Do długoterminowych (może średnioterminowych) zaliczam zakończenie wojny w Syrii i problem opanowania migracji do UE.

Skutki krótkoterminowe też można podzielić na te bardzo krótkoterminowe (dzisiaj) i te nieco późniejsze. Zamachy miały miejsce w trudnym dla giełd akcji momencie – wtedy, kiedy rozpędzała się korekta. Zresztą rozpędzała się w dość dziwny sposób bez bardzo ważnych czynników zmuszających do sprzedaży akcji... Oczywiste jest, że (jeśli terroryści nie uderzą za parę dni w innym miejscu/państwie, bo to doprowadziłoby do paniki) już we wtorek wszystko na rynkach wróci do normy.

Reakcja rynków w poniedziałek jest trudna do przewidzenia. Po atakach w Londynie czy Madrycie negatywna reakcja była jednodniowa lub półdniowa. Dzisiaj, kiedy rynki są w fazie korekty poniedziałek może być dosyć trudny dla obozu byków. Zakładam, że wpływ ataków na spadki indeksów i ruchy walut (teoretycznie dolar powinien się umocnić, a złoto zdrożeć) wynikające z ataków powinien z każdą godziną maleć.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.