W czwartek na Wall Street wpływać mogło kilka czynników – dane makro, posiedzenie ECB, raporty z rynku ropy. Nadal nie wiadomo było, czy indeksy zaatakują poziom rekordu wszech czasów, czy odbiją się w dół.


   Jak zwykle w czwartek opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. W ostatnim tygodniu złożono 267 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 270 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. ADP opublikował też swój raport o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym w maju. Według tej firmy zatrudnienie wzrosło o 173 tys. (oczekiwano wzrostu o 178 tys.).

  Nie jednak to skupiało uwagę inwestorów. Posiedzenie zakończył ECB i oczywiście nie zmienił niczego w polityce monetarnej. Jednak konferencja prasowa Mario Draghiego, szefa ECB teoretycznie mogła rynkami poruszyć. Jednak nie powiedział on niczego znaczącego może oprócz tego, że stopy procentowe (depozytowe oczywiście) mogą jeszcze spaść. Jak widać zmienił zdanie, bo w marcu mówił, że niżej już ECB stóp nie obniży.

  Indeksy na Wall Street rozpoczęły dzień od niedużego, półprocentowego, spadku indeksów, ale prawie natychmiast popyt mocniej nacisnął i indeksy zaczęły redukować skalę spadków. Na dwie godziny przed końcem sesji indeks S&P 500 wyszedł nad kreskę i pozostawało zgadywanie, czy zbliży się znacznie do rekordu wszech czasów. W końcówce udało się wypracować małą zwyżkę (0,28%) – do rekordu został jeszcze nieco więcej niż jeden procent.

  GPW rozpoczęła czwartkowa sesję podobnie jak rozpoczęły ją inne giełdy europejskie – od niewielkiego spadku indeksów. Nie widać już było na rynku agresywnej podaży, więc nic dziwnego, że jak tylko sytuacja na innych giełdach zaczęła się poprawiać to i WIG20 się zazielenił.

   Na rynku zapanował marazm i wyczekiwanie podobne do tego widocznego na innych giełdach. U nas jednak po przecenie brak agresywnej podaży powinien zrodzić mocniejsze odbicie. Na to się zanosiło i nie dziwiło, kiedy przed pobudką w USA WIG20 szybko ruszył na północ i ugrzązł o 0,6% nad poziomem neutralnym.

   Potem jednak rynek pokazał, że jest bardzo słaby. Po pobudce w USA indeks zaczął się powoli osuwać i zakończył dzień mikroskopijną zwyżką (0,16%), której nie można nawet nazwać zwyczajowym mianem odbicia zdechłego kota. Skoro wygaśnięcie agresywnej podaży nie rodzi agresywnego popytu to znaczy, że obóz byków jest wystraszony i słaby. Węgierski BUX z nadmiarem odrobił już dwuprocentową, wtorkową zniżkę i tak powinien się zachowywać mocny rynek.

 

Piotr Kuczyński

 

Główny Analityk

 

Dom Inwestycyjny Xelion

 

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.