Wczorajsze zamknięcie było ukoronowaniem niezwykle słabego dla warszawskiej giełdy miesiąca. Przez większość dnia wykres WIG20 wyglądał jak karykatura zachodnich indeksów, na której każdy ruch w górę jest prawie niewidzialny, a każdy spadek zwielokrotniony. Podczas gdy niemiecki Dax i francuski CAC40 straciły po -0,4%, my zobaczyliśmy spadek o -2,4%. Jedyną spółką na plusie było opuszczające niedługo grupę blue chipów Asseco.


Najgorzej zachowywał się Eurocash po niezwykle słabych wynikach (-10,4%), ale posiadając najmniejszą wagę w całym indeksie nie groziłby niczym giełdzie, gdyby nie ewidentne wycofywanie się zagranicy, które w końcówce sesji (po otwarciu na NYSE) niemal podwoiło spadki indeksu. Większość z przedwczorajszych zysków oddał Lotos, ale głównym bohaterem dramatu ponownie była energetyka. WIG_Energia na chwilę obecną może pochwalić się stopą -14,4% YTD, co przy wysokiej wadze sektora w WIG20 w olbrzymiej części tłumaczy, czemu znajdujemy się po lutym w ogonie światowych rynków. Na poziomie lokalnym zachowanie sektora tłumaczy się zazwyczaj zmianami taryf czy powrotem tematu elektrowni jądrowej, ale problem nie dotyczy wyłącznie nas – S&P500 Energy Sector Index traci po wczorajszym zamknięciu -8% YTD, co oznacza bardzo zbliżony underperformance na tle szerokiego rynku co w Polsce (waga sektora jest niestety bez porównania wyższa u nas). Warto dodać, że także amerykańscy analitycy nie mają dobrego wytłumaczenia dla tego zachowania, a jedynie wzmacniają rekomendacje przeważania się na spółkach energetycznych.


Wczorajsza sesja za oceanem (S&P500: -1,1%) oznacza niestety, że także dzisiaj polscy kupujący będą mieli przed sobą trudną misję. Warto patrzeć na zachowanie dolara, który wczoraj testował lutowe minima (1.22). W komentarzach w poprzednich dniach wskazywaliśmy, że aprecjacja amerykańskiej waluty może wywołać drugą fazę korekty na świecie, dotykając poza USA przede wszystkim rynków wschodzących. Wydaje się jednak, że wraz ze spadkiem rentowności wsparcie ma szanse wytrzymać i rynek walutowy mógłby dać akcjom sygnał do odbicia. Za takim scenariuszem przemawia wciąż niedostrzegane przez wielu inwestorów pogorszenie danych na świecie.


Indeks Citi Eurozone Macro Surprises spadł właśnie do najniższego poziomu od września 2016 r., także w USA poziomy analogicznego wskaźnika nurkują w szybkim tempie, stawiając pod znakiem zapytania słowa J.Powella o tym, że dane makroekonomiczne rysują obecnie jaśniejszy obraz niż w grudniu. Prognoza modelu wzrostu PKB Atlanta Fed (aktualizowanego po każdej istotniejszej publikacji w Stanach i charakteryzującego się w przeszłości dużą jakością) spadła właśnie poniżej konsensusowego 2,5% k/k saar w 1Q2017. Zazwyczaj byłoby to negatywne dla rynku, ale w dobie budowania obaw o dalszą politykę monetarną efekt może być odwrotny od intuicyjnego. Gorączka podwyższania prognoz stóp przez ekonomistów (coraz więcej z dużych banków inwestycyjnych sugeruje 7-8 podwyżek w latach 2018-2019) może mieć niedługo dość gwałtowne zakończenie. Za czasów prezesury J.Yellen niezależnie od tzw. Fed’s dots rynek nie byłoby szans na wycenę takiego scenariusza na stopach przy analogicznych danych, a przedstawianie nowego prezesa jako jastrzębia po jednym wystąpieniu i jednej uwadze sugerującej jakiekolwiek różnice między nim a poprzedniczką (deklaracji wiary w wyraźny pozytywny wpływ pakietu podatkowego na PKB w ciągu kolejnych 2 lat) jest w naszej opinii pomyłką. Ma to szczególne znaczenie dzisiaj, ponieważ J.Powell będzie występował przed Senatem, poznamy też informacje o inflacji PCE i wskaźnik ISM. Kumulacja tych trzech wydarzeń ma potencjał, by zrewidować wiele rynkowych założeń.


Nikkei straciło dziś -1,6%, ciągnięte w dół przez silnego jena, ale dobre zachowanie indeksów w Hong Kongu i Szanghaju (na chwilę obecną oba są na plusie) daje promyk nadziei przed dzisiejszym otwarciem (choć oczywiście umiarkowanej, futures na DAX sugerują obecnie początek sesji ze stratą -0,4%). Zawdzięczamy go świetnemu Caixin PMI z Państwa Środka. Wskaźnik wzrósł do 51,6 pkt. (vs. konsensus 51,3 pkt.) z 51,5 pkt. w marcu. Jeszcze parę dni temu nie byłoby to wielkie zaskoczenie, ale negatywna niespodzianka na oficjalnym PMI (publikowanym przez chiński odpowiednik GUS) sprawiała, że wszyscy spodziewali się znacznie gorszych danych. Publikowany przez prywatną firmę Caixin bardzo rzadko różni się wyraźnie in plus od państwowego odpowiednika i uważany jest za bardziej wiarygodny.

 

Kamil Cisowski

Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.