Wall Street w czwartek miała do przetrawienia mniejszą niż ostatnio bywało liczbę istotnych dla rynku raportów kwartalnych spółek. Pojawiły się dane makroekonomiczne, ale reakcja na nie była znikoma.
Jak zwykle w czwartek w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 232 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 230 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych wzrosła.
Pojawił się też kwietniowy indeks Fed z Filadelfii oraz marcowy indeks wskaźników wyprzedzających (LEI). Indeks Fed z Filadelfii wyniósł 23,2 pkt. (oczekiwano spadku z 22,3 na 20,1 pkt.). Indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) wzrósł o tak jak oczekiwano o 0,3%.
Wall Street rozpoczęła sesję od pogłębiającego się spadku indeksów. Graczy na szerokim rynku niepokoił wzrost rentowności obligacji. To pomagało sektorowi finansowemu, ale szeroki rynek cierpiał. Na południe prowadziła indeksy zniżka cen akcji w sektorze wysokich technologii oraz dostawców produktów konsumenckich.
Ostrzeżenie Taiwan Semiconductor, dostawcy między innymi Apple, mówiące o zmniejszającym się popycie na smartfony i zapowiadające słaby wzrost przemysłu półprzewodników przeceniało Apple i producentów półprzewodników. Dostawcom podstawowych produktów konsumenckich szkodził mocny spadek cen akcji Philip Morris.
Na dwie i półgodziny przed końcem sesji indeksy traciły już blisko jeden procent i pozostawało czekać, czy sezon raportów kwartalnych w końcówce sesji pomoże bykom. Nieco pomógł, ale indeksy i tak spadły. S&P 500 stracił 0,57%, a NASDAQ 0,78%. Nie otrzymaliśmy jednak z tego powodu sygnału sprzedaży.
W Polsce w czwartek GUS opublikował dane o produkcji przemysłowej w marcu. Prognozy mówią, że wzrosła jedynie o około 3% r/r, bo w marcu 2018 był o jeden dzień pracy mniej niż w marcu 2017 roku. Okazało się, że wzrosła jedynie o 1,8% r/r. Dane słabe, ale jeden odczyt trendu nie czyni.
GPW w czwartek od rana była znowu słabsza od innych giełd europejskich. Tam indeks kosmetycznie rosły, a u nas WIG20 nieco tracił, a MWIG40 nieco zyskiwał. Po 90 minutach, bez istotnej przyczyny, popyt zaatakował i błyskawicznie doprowadził do ponad półprocentowej zwyżki WIG20. GPW w takich metamorfozach się specjalizuje.
Po tym ataku nastała faza uspokojenia, a po pobudce w USA indeksy zaczęły się osuwać. Nic sensownego z tego nie wynikło. WIG20 zakończył dzień zwyżką o 0,4%, a MWIG40 stracił 0,14%. Nadal obowiązują wstępne sygnały kupna, ale mały obrót ich nie potwierdza.
Kończymy tydzień, w którym GPW była słaba, ale jak widać było wczoraj (i w przeszłości) w dowolnej chwili wcale nie tak duży popyt może doprowadzić do metamorfozy. Nie należy zakładać, że wczorajsza sesja w USA wystraszy inwestorów. Dużo zależy od początku sesji piątkowej na Wall Street.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.