W USA nastroje na początku sesji były niezłe. Gracze niespecjalnie (żeby nie powiedzieć, że w ogóle) przejęli się śmiercią Kim Dzong Ila. Decyzje agencji ratingowych też nie miały wpływu na zachowanie rynków.

Nastroje popsuli znowu europejscy politycy. Mario Draghi, prezes ECB, przemawiał w poniedziałek na forum Komisji ds. Gospodarki i Polityki Pieniężnej parlamentu europejskiego i nie miał do powiedzenia nic korzystnego dla byków. Nie mogło przecież pomóc to, że „perspektywy gospodarki strefy euro są „wysoko niepewne”, a banki mają problemy, które mogą się w pierwszym kwartale 2012 roku zwiększyć. Powtórzył też, że prawo zabrania mu (konkretnie traktat unijny) na zwiększenie skali zakupu obligacji zagrożonych państw.

Odbyła się też telekonferencja ministrów finansów UE – miała na celu dyskusję na temat ustalenie zasad unii fiskalnej. Ona też nie zakończyła się dla byków korzystnie. Okazało się, że Wielka Brytania nie tylko nie ma zamiaru przystąpić do unii fiskalnej, ale nie ma też zamiaru pomóc krajom strefy euro pożyczając pieniądze MFW.

Rosnące na początku sesji indeksy po wystąpieniu szefa ECB zanurkowały. Po tym załamaniu rynek wszedł w marazm czekając na poziomie niższym o około pół procent od piątkowego zamknięcia na rozgrywkę w końcu sesji. Na godzinę przed jej zakończeniem okazało się, że telekonferencja ministrów finansów UE zakończyła się obniżeniem planowanej pożyczki dla MFW z 200 mld euro (to i tak bardzo mało) na 150 mld euro. Kurs EUR/USD zaczął spadać, a za nim indeksy giełdowe. Ponad jednoprocentowe spadki nie zmieniły sytuacji technicznej indeksu S&P 500, ale jak tak dalej pójdzie to politycy uniemożliwią nawet skromne, kończące rok window dressing.

GPW rozpoczęła sesję poniedziałkową od niewielkiego spadku WIG20, ale bardzo szybko (szybciej niż na innych giełdach) indeks zabarwił się na zielono. Gracze doszli do wniosku, że dwuprocentowy spadek w piątek był przesadzony, a decyzje agencji ratingowych zdecydowanie nie mogą być przesłanką do sprzedawania akcji. Po wzroście zapanował marazm połączony z osuwaniem się indeksu.

Było to bardzo dziwne zachowanie, bo nie było skorelowane z zachowaniem globalnego rynku akcji i walutowego. Tam nastroje nadal były raczej pozytywne. Potem jednak zaczęło się to zmieniać, a wypowiedzi szefa ECB dodatkowo bykom zaszkodziły. WIG20 tracił już około półtora procent, ale w końcówce straty zostały zredukowane do niecałego pół procent. Obrót był bardzo mały, ale nie zmienia to postaci rzeczy – coraz bliżej jest do zanegowania hipotetycznej formacji ORGR.
 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
 

Wszelkie opinie i oceny zawarte w niniejszym dokumencie wyrażają indywidualne opinie osób go sporządzających w dniu jego publikacji i nie mogą być interpretowane jako podstawa do podejmowania jakichkolwiek decyzji dotyczących inwestycji dokonywanych przez czytelnika. Xelion. Doradcy Finansowi Sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie niniejszego opracowania i zawartych w nim opinii autora.