W USA we wtorek wszystko sprzyjało bykom, które w końcu mogły uruchomić kończące rok „window dressing”. Przede wszystkim z Europy docierały tylko pozytywne informacje. Rynek długu pokazywał wzrost zaufania do Włoch i Hiszpanii – rentowności spadały, a indeksy giełdowe szybko rosły.

Powód poprawy sytuacji na rynku długu był dość prosty. W środę startuje 3.letni program udostępniania przez ECB bankom nieograniczonej płynności. Gracze liczyli na to, że banki rzucą się do kupna obligacji Hiszpanii i Włoch, które dają największe rentowność. Myślę, że to dosyć naiwne oczekiwania, ale liczą się przecież nastroje i przekonania rynku nawet wtedy, kiedy są niezbyt realne. Kursowi euro i akcjom pomagało też to, że na aukcji hiszpańskich bonów skarbowych (3. i 6. miesięczne) gwałtownie wzrósł popyt i równie gwałtownie spadła rentowność (z ponad 5 procent w listopadzie na poniżej 2 procent).

Opublikowane we wtorek w USA i w Europie dane makro też bardzo zaszkodziły niedźwiedziom. Grudniowy indeks niemieckiego klimatu gospodarczego Ifo nieoczekiwanie wzrósł z poziomu 106,6 na 107,2 pkt. W USA w listopadzie rozpoczęto o 9,3 proc. więcej budów domów i podpisano o 5,7 proc. więcej pozwoleń na budowę domów niż w październiku. Oczekiwano niewielkiego wzrostu ilości umów i niewielkiego spadku ilości pozwoleń.

Optymizm panujący na wszystkich rynkach i zbliżający się koniec roku po serii sesji spadkowych przerwanych dwoma mikro-odbiciami musiał doprowadzić do zwyżki. Musiałby się zdarzyć cud, żeby niedźwiedzie mogły obrócić sesję na swoją korzyść. Nie zdarzył się. Indeksy od początku do końca sesji rosły i zakończyły dzień trzyprocentowymi zwyżkami. Nie jest to nic innego jak początek window dressing. Może trwać do końca roku - o ile politycy nie będą się wtrącali.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję od niewielkiego spadku indeksów, który bardzo szybko zamieniła się na niewielki wzrost (pod wpływem zachowania giełd europejskich). Po godzinie jednak znowu indeks zaczerwienił się. Wystarczyło niewielkie pogorszenie nastrojów na innych giełdach. Po prostu wszędzie aktywność była niewielka i każde większe zlecenia zmieniało dynamicznie sytuację.

Po aukcji hiszpańskich obligacji, kiedy na giełdach i na rynku walutowym zapanował już bardzo wyraźny optymizm, nasze byki zabrały się do roboty, ale sił im wystarczyło tylko do dociągnięcia WIG20 do poziomu równowagi. Na tym poziomie rynek kołysał się bezsensownie przez 3,5 godziny. Rynek ruszył dopiero po publikacji danych makro w USA, które stały się doskonałym pretekstem do przerwania marazmu (ale na dużo wyższych poziomach) na giełdach europejskich.

WIG20 szybko doszlusował do innych indeksów europejskich i błyskawicznie zyskiwał. Wiadomo było, że nic już byków nie zatrzyma. Koniec roku ma swoje prawa. Jednak końcówka zmniejszyła zwyżkę do okolic półtora procent, co było bardzo małym osiągnięciem. Mimo wszystko dzięki tej zwyżce byki wybroniły się przed ostatecznym zanegowaniem możliwości utworzenia formacji ORGR.
 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
 

Wszelkie opinie i oceny zawarte w niniejszym dokumencie wyrażają indywidualne opinie osób go sporządzających w dniu jego publikacji i nie mogą być interpretowane jako podstawa do podejmowania jakichkolwiek decyzji dotyczących inwestycji dokonywanych przez czytelnika. Xelion. Doradcy Finansowi Sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie niniejszego opracowania i zawartych w nim opinii autora.