W USA kalendarium było w poniedziałek całkowicie puste. Na rynkowe nastroje działało to, co wydarzyło się podczas weekendu. Przypominam, że chodziło o dane chińskie (inflacja, sprzedaż, produkcja i handel zagraniczny), a przede wszystkim o to, że rząd hiszpański jednak uległ i poprosił o pomoc dla swoich banków. Wydawało się, że pomoc bankom hiszpańskich da bykom przewagę, bo w krótkim terminie jest dla nich korzystna. Optymizmu wystarczyło na sesję w Azji i 2/3 sesji w Europie.

Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej komentarzy nie tylko idących tropem tego, co ja pisałem o dłuższym terminie, ale podważających skuteczność podjętej akcji nawet w krótkim terminie. Celowały w tym szczególnie opiniotwórcze „The Economist" oraz „Financial Times". Pisano na przykład, że wbrew twierdzeniu Mariano Rajoy, premiera Hiszpanii, Niemcy i UE chcą, żeby Hiszpania była nadzorowana przez pożyczkodawców.

Obawiano się też, że jeśli pożyczka będzie udzielona przez ESM (ma powstać w lipcu) to będzie uprzywilejowana w stosunku do innego długu (takie mają być pożyczki z ESM). Wymyślono nawet, że 100 mld pożyczki dla banków zwiększy zadłużenie Hiszpanii, mimo że ta droga została przez UE wymyślona po to, żeby nie zwiększać zadłużenia sektora finansów publicznych.

Nastrojów nie poprawiło oczywiście czekanie na wybory w Grecji. Z Cypru dochodziły informacje zgodnie z którymi przed końcem miesiąca poprosi on o międzynarodową pomoc. To wszystko doprowadziło do pojawienie się na rynkach gwałtownej zmienności. Początek dał rynek długu. Rentowność hiszpańskich obligacji rano spadała testując poziom 6 proc. Kończyła dzień w okolicach 6,50 proc. Rentowność obligacji włoskich przekroczyła 6 proc.

Na rynku akcji tylko początek dnia był pozytywny. Potem, pod wpływem coraz bardziej negatywnych komentarzy oraz spadków kursu EUR/USD i wzrostu rentowności europejskiego długu, indeksy zaczęły się szybko osuwać i na godzinę przed końcem sesji całkiem wyraźnie traciły. Faktem jest, że po najlepszym w tym roku tygodniu miały z czego tracić. Im bliżej było końca sesji tym większa była chęć zrealizowania części zysków. Taka korekta praktycznie „z niczego", bo do piątku Amerykanie nie przejmowali się za bardzo Europą, zapala żółte światło. Jest tylko ostrzeżeniem, ale zbliżające się szybko wybory w Grecji mogą rzeczywiście zacząć pomagać niedźwiedziom.

Na GPW raport MFW, decyzja o pomocy hiszpańskim bankom i dane z Chin podziałały w poniedziałek od rana podobnie jak na inne giełdy. Indeksy rosły, a rynek szybko wszedł w stan uśpienia. Przed pobudką w USA WIG20 zaczął się nawet wybijać ze stabilizacji. Widać nasi gracze nie wierzyli w to, że Amerykanie nie zareagują wzrostem indeksów na europejskie wydarzenia. Popełnili błąd, więc podczas początku sesji w Stanach indeks się osunął i wrócił w okolice poprzednie stabilizacji kończąc dzień półprocentowym wzrostem. Polski rynek znowu był jednym z silniejszych, ale w tym tygodniu powinien przejść korektę.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.