W USA po sześciu sesjach spadków indeksów znowu przed sesją nastawiano się na odbicie. Przecież oczywiste było, że gracze kiedyś muszą zrealizować zyski z krótkich pozycji. Przed tygodniem z zeznaniami szefa Fed w tle trudno było tych zysków nie zrealizować. Potrzebny był tylko jakiś pretekst.

Dość zabawnie w tym kontekście interpretowano dane, które w nocy z czwartku na piątek opublikowane zostały w Chinach. Przypominam, że PKB w drugim kwartale wzrósł tam o 7,6 proc., czyli najmniej od 3 lat i nieco mniej niż oczekiwano. Część graczy zadowolona była, że dane były zbliżone do oczekiwań, a część zadowolona była z tego, że dane były słabe, co rozbudzało znowu nadzieję na pomoc państwa chińskiego. Chyba nawet to drugie było mocniejsze.

W USA inflacja w cenach produkcji (PPI) nigdy nie doprowadza do większych reakcji i tak było też tym razem. W czerwcu PPI wzrosła o 0,1 proc. m/m (oczekiwano spadku o 0,6 proc.), ale inflacja bazowa wzrosła tak jak oczekiwano o 0,2 proc. Wstępny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan za lipiec był bardzo słaby. Indeks spadł z 73,2 do 72 pkt. Oczekiwano, że kosmetycznie wzrośnie. Teoretycznie źle, ale przed wystąpieniem Bena Bernanke w Kongresie można było te dane interpretować według zasady im gorzej tym lepiej.

Na rynku akcji raporty kwartalne dwóch banków (JP Morgan Chase, Wells Fargo) przyjęto z zadowoleniem. Okazało się, że JP Morgan Chase nie stracił jedynie 2 mld dolarów na transakcjach na derywatach, ale i nie 9 mld, o których pisała prasa. Było to „tylko" 4,4 mld dolarów. Po długiej i pokrętnej konferencji, na której omawiano te wyniki rynek doszedł do wniosku, że trzeba akcje JPM kupować, bo przecież mimo tych strat wypracował 5 miliardów zysku. To właśnie ten bank stał się liderem zwyżki. Pomagał mu też lepszy od prognoz wyniki Wells Fargo.

Wygląda to tak jakby na serio rozpoczęła się gra w „słabe prognozy, lepsze realia". Ta gra w połączeniu z potrzebą odreagowania 6 sesji spadków musiały doprowadzić do solidnej zwyżki indeksów. Z technicznego punktu widzenia pozytywem jest to, że S&P 500 wrócił zarówno nad średnią 50. sesyjną jak i do wnętrza kanału trendu wzrostowego. Sygnał kupna nadal obowiązuje.

GPW rozpoczęła piątek od około półprocentowego wzrostu WIG20, ale jak tylko sytuacja na europejskich rynkach zaczęła się poprawiać to indeks ruszył szybciej na północ. Po publikacji raportów przez amerykańskie banki indeks zaczął się osuwać, ale jak tylko w USA rozpoczął się handel to nasze byki natychmiast pognały indeksy na północ. Solidny (1,74 proc.) wzrost WIG20 odrobił więcej niż 50 procent KGHM-owego spadku. To plus dla byków.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.