Na Wall Street w środę nastroje przed rozpoczęciem sesji były bardzo słabe. Kiepskie wyniki kwartalne JP Morgan Chase oraz nierewelacyjne Wells Fargo nałożyły się na słabe dane o sprzedaży detalicznej w grudniu. To przecież sprzedaż świąteczna, więc powinna być bardzo silna, a tymczasem spadła o 0,9 proc. m/m, a bez samochodów nawet mocniej bo o jeden procent. Faktem jest jednak też to, że sama sprzedaż świąteczna była od wielu lat największa, a spadek ogólnej sprzedaży wynikał w sporej części ze spadku cen paliw.

Na rynku surowcowym kontynuowana była w styczniu przecena ropy, do której doszlusowała przecena miedzi. Mocny dolar sprzyjał grze na przecenę tych dwóch surowców. Miedź wręcz ściągała się z ropą w byciu liderem spadków. W środę wygrywała miedź – traciła ponad trzy procent, a ropa ponad półtora. Do metamorfozy na rynku ropy doszło na pół godziny przed końcem sesji na tym rynku, czyli przed 20.30 – cena gwałtownie wzrosła (o blisko pięć procent). Nie musi to być koniec przeceny tego surowca. Najbliższe wsparcie na ropie WTI jest dopiero w okolicach 35 USD.

Rynek akcji w USA był od początku roku potwornie zmienny i nerwowy. Bardzo zły przełom roku po paru dniach zakończył się bardzo mocnymi zwyżkami indeksów, a potem indeksy znowu zaczęły spadać. Bardzo znamienna była sesja wtorkowa. Wtedy to indeksy zyskiwały na początku sesji po prawie półtora procent, a zakończyły dzień spadkiem. Ściągnęły wtedy w dół indeksy spadki cen surowców. Eksporterom amerykańskim nie mógł się podobać silny dolar, ale to akurat w środę nie miało znaczenia.

Generalnie rynek amerykański stał się bardziej nerwowy niż europejskie (które też jednak w dużej części powielały ruchy Amerykanów). Europejczycy grają na posiedzenie ECB, które 22. stycznia z pewnością będzie znowu wydarzeniem. Niekoniecznie dobrym dla byków, bo jeśli Mario Draghi, prezes ECB da rynkom to, co one chcą, a indeksy nie będą chciały rosnąć to wynikiem będzie potężna przecena.

Trzeba też pamiętać o tym, że 3 dni po posiedzeniu ECB w Grecji odbędą się wybory parlamentarne. Grecy oczywiście znowu są straszeni tym, co się stanie, jeśli wygra wybory SYRIZA, obiecuje się im obniżki podatków i różne inne cuda, więc zapewne wybiorą tak jak chcą tego rynki, ale gdyby tak się nie stało to możemy wejść w okres potężnego niepokoju.

W środę cena akcji JP Morgan Chase i Wells Fargo spadała po publikacji wyników kwartalnych (sezon wyników w poniedziałek rozpoczęła Alcoa publikując swój raport). Zachowanie rynku we wtorek oraz przecena miedzi też szkodziła obozowi byków. Indeks S&P 500 tracił już dobrze ponad półtora procent testując wsparcie z 6. stycznia. Wtedy to zaczęła szybko drożeć ropa, co pomogło w redukowaniu skali spadków indeksów. Skończyło się na odrobieniu około jednego punktu procentowego, ale indeksy jednak spadły, co umocniło sygnały sprzedaży.

GPW po fatalnym grudniu rozpoczęła równie źle styczeń, co nie mogło dziwić, bo przecież podobnie zachowywały się inne giełdy zagraniczne. Najwyraźniej to bardzo złe zachowanie wynikało nie tylko z tego powodu, że słabo zachowywały się inne giełdy. Rynek szykował się na zmniejszenie obowiązkowego poziomu posiadania akcji przez OFE z 75 na 55 procent portfela.

Po kilku dniach sytuacja zmieniła się, a indeksy wrysowały nawet tuż nad dolnym ograniczeniem długoterminowego trendu bocznego formację podwójnego dna, co należało traktować jako wstępny sygnał kupna. Oscylatory też takie wstępne sygnały wyemitowały. Sytuacja na świecie jest jednak tak bardzo niepewna, że należy zachować dużą ostrożność w interpretowaniu tych sygnałów.

Sesja środowa mogła pokazać, czy nasz rynek jest względnie silny, czy dopasowuje się do sytuacji panującej na świecie. Przez długi czas nie dało się jednak żadnego wniosku wyciągnąć. Słaba sesja wtorkowa na Wall Street i osunięcia indeksów w Europie doprowadziły do jednoprocentowego spadku WIG20 i wejścia rynku w stan marazmu.

Po publikacji danych w USA, kiedy załamały się indeksy na innych giełdach WIG20 też zanurkował, ale dość szybko zredukował skalę spadku. Spadek o 1,31 proc. wygląda niedobrze, ale z tego pół punktu procentowego, czyli 40 procent wynikało ze spadku ceny akcji KGHM (mocno nadal tracił surowiec). Większość spółek zachowywała się całkiem przyzwoicie, a formacja podwójnego dna ocalała. Jednak jeszcze jeden spadek i sygnał kupna zniknie.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.