Nie było mnie w pracy przez dwa tygodnie (od 16.02), więc w dużym skrócie postaram się przedstawić kwintesencję tego, co w tym okresie wydarzyło się na rynkach finansowych.

Jak wszyscy pamiętamy do połowy lutego na Wall Street trwało gorączkowe odrabianie strat z początku tego miesiąca. Wyglądało to tak jakby wrócił obłęd ze stycznia, kiedy to indeksy tylko rosły. Po święcie (19.02 Dzień Prezydenta) strach powrócił. Od piątku 16.02 cztery razy z rzędu, powtórzył się ten sam scenariusz – mocny początek sesji, ale słaby jej koniec.

W piątek 23.02 wszystko się zmieniło. Półroczny raport Fed nt. polityki monetarnej pokazywał, że Fed najpewniej nie będzie się spieszyć z podnoszeniem stóp. To znacznie obniżyło rentowności obligacji, a to z kolei doprowadziło do mini-euforii- indeksy zyskały ponad półtora procent.

W poniedziałek gracze znowu poczuli się znowu bardzo pewnie i czekali na wtorkowe wystąpienie Jerome Powella w Izbie Reprezentantów (cykliczne zeznanie na temat polityki monetarnej) przekonani, że będzie ono w wymowie gołębie. Rynek znowu wracał do przekonania o nieuchronności kontynuacji hossy. Indeksy zyskały ponad jeden procent.

We wtorek okazało się, że Jerome Powell powiedział w zasadzie to, co wcześniej mówiła Yellen. Gospodarka rozwija się stosunkowo szybko, inflacja będzie utrzymywała się w okolicach 2%, rynek pracy jest bardzo mocny. Stopy będą podnoszone stopniowo (nie zasygnalizował, co to znaczy). Zasygnalizował jednak, że zmienność na giełdach niczego w sprawie ścieżki normalizacji polityki monetarnej nie zmienia.

Po wypowiedziach Powella indeksy spadały, rentowności rosły, dolar się umacnia, surowce taniały. Już do końca sesji byki pozostały słabe. Indeksy straciły ponad jeden procent wymazując poniedziałkowy wzrost. Była to dosyć dziwna reakcja, bo niby dlaczego Powell miałby się przyznawać do tego, że będzie brał po uwagę zachowanie Wall Street? Ta sesja zapoczątkował trzydniowy zjazd indeksów wymazujący z nadmiarem zwyżki z przełomu tygodnia. Indeksy spadały mimo tego, że spadały rentowności obligacji.

W czwartek ponownie w Kongresie (tym razem w komisji Senatu) pojawił się szef Fed. Tekst wystąpienia był taki sam jak tego we wtorek, ale odpowiedzi na pytania nieco inne. Tym razem Jerome Powell został odebrany jako „gołąb”. Jego wypowiedź o braku sygnału wyraźnego wzrostu wynagrodzeń poprawiła nastroje, ale tylko na rynku obligacji, gdzie rentowności spadały, także w związku z szukaniem „bezpiecznej przystani”.

Próbę odbicia na indeksach widać było jedynie na początku sesji. Tym razem pretekstem do wyprzedaży było to, że Donald Trump zapowiedział w nadchodzącym wprowadzenie ostrych ceł na aluminium i stal. Wojna handlowa rynkom podobać się nie mogła. Indeksy znowu straciły ponad jeden procent.

Dopiero w piątek nadzieja na to, że otoczenie Trumpa wyperswaduje prezydentowi pomysł wprowadzenie tego poronionego pomysłu z cłami (protestował cały świat) pomogło w niedużym odbiciu indeksów (ale DJIA znowu stracił). Podczas weekendu sytuacja się nie zmieniła. UE zagroziła obłożeniem cłem produktów znanych amerykańskich firm, a Trump opowiedział tweetem grożąc objęciem cłem aut europejskich.

Podsumowując: z rozważanych przeze mnie dwóch scenariuszy – korekta typu V lub zygzak ABC realizuje się ten ostatni. Fala C (spadkowa) jest najczęściej równa fal A, więc S&P 500 miałby jeszcze sporo miejsca do spadku. Jednak na bardzo mocnym rynku fala C może być bardzo krótka i może nawet nie przetestować dołka z pierwszych dni lutego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bardzo dużo zależy teraz od polityki.

Kilka zdań o innych rynkach. Na rynku amerykańskich obligacji 10. letnich widać brak zdecydowania. Rentowności trzymają się w przedziale 2,80 – 2,90%. Zagrożeniem dla rynków akcji byłoby, gdyby przekroczyły 3,03% (o czym już w swoich komentarzach pisałem). Gracze dużą uwagę zwracają też na obligacje dwuletnie – one rysują coś na podobieństwo prowzrostowej flagi. Na to trzeba bardzo uważać.

Na rynku walutowym wypowiedzi szefa Fed doprowadziły do umocnienia dolara. Kurs EUR/USD znowu obronił opór w okolicach 1,25 USD (dokładnie 1,2550 USD). Usiłował utworzyć podwójny szczyt (mocny sygnał sprzedaży) atakując wsparcie w okolicach 1,22 USD). To się nie udało, ale nadal przekroczenie w dół tego poziomu byłoby mocnym sygnałem sprzedaży. Sygnałem kupna byłoby pokonanie 1,2550 USD.

Na rynku surowcowym umocnienie dolara przełożyło się w minionym tygodniu na spadki cen. W poprzednim tygodniu ropa jednak mocno drożała, więc ostatnie spadki nie zmieniły dość byczego obrazu rynku. Najbardziej ucierpiało najmocniej ujemnie skorelowane z dolarem, złoto. To, co będzie się działo na rynku surowcowym zależy w olbrzymim stopniu od zachowania dolara i od tego, czy działania protekcjonistyczne USA zrodzą retorsje, co może zapoczątkować globalną wojnę handlową.

Na naszym rynku walutowym globalne umocnienie dolara zaszkodziło złotemu. Kurs CHF/PLN pokonał rozpoczynającą się w grudniu 2016 linię trendu spadkowego, a USD/PLN i EUR/PLN są niepokojąco blisko do utworzenia formacji podwójnego dna. To dość niepokojące formacje, ale zachowanie naszego rynku obligacji (mocy spadek rentowności – wzrost ceny) sygnalizują, że osłabienie złotego zdecydowanie nie jest wynikiem ucieczki kapitałów z Polski.

A co działo się w tym czasie na GPW? Działo się bardzo źle. Znikome obroty, olbrzymia słabość GPW (nawet na tle innych rynków rozwijających się) sygnalizują, że mimo bardzo dobrych danych makro (co prawda spadł indeks PMI, ale dane o PKB w 4. kwartale pokazały ponad jedenastoprocentowy wzrost inwestycji) zagranica trzyma się od nas z daleka.

Nie jest to wg mnie problem polityczny – w końcu na akcje w Rosji, Turcji itp. jest popyt zagranicy, a tam światowe opinie na temat sytuacji politycznej są nieporównanie gorsze niż te dotyczące Polski.

Ta super słabość rozpoczęła się 15.02 (potem została nieco zamaskowana globalną korektą na rynkach akcji). Wtedy to na konferencji prasowej rząd przedstawił swoje plany dotyczące PPK. To powinno było pomóc GPW, a tymczasem wyglądało tak jakby zaszkodziło. Dlaczego? Według mnie (nie widziałem innych tego typu opinii) dlatego, że ani podczas tej konferencji, ani potem (chyba, że urlopując coś przeoczyłem)  nic nie mówiono o losach OFE, które ciągle wiszą nad GPW jak topór kata nad szyją skazańca.

PPK od początku łączono z podziałem OFE w stosunku 25:75 między FRD i TFI. Taki było oryginalny zamysł premiera Morawieckiego. Jak rozumiem spotykał się w rządzie ze sprzeciwami. Potrafię to zrozumieć – OFE mogą być taką świnką-skarbonką, której rozbicie pomoże rządowi, jeśli z zewnętrznych powodów budżet znajdzie się w trudnej sytuacji. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy – kapitały muszą mieć pewność, co do tego, co stanie się z OFE. Jeśli proporcje zmienią się znacznie na korzyść FRD to ostatnia słabość będzie niczym w porównaniu z tym, co w takim przypadku zobaczylibyśmy.

Jaki by nie był powód tej słabości (i tak nieco zmniejszonej przez zapowiedź fuzji PKN Orlen i Lotosu oraz przez dywidendę Pekao SA w wysokości 100% zysku) to prawda jest taka, że WIG20 dotarł do poziomów z okresu maj-lipiec 2017, które powinny być dość mocnym wsparciem (dokładnie poziom 2.280 pkt.). Jego obrona nie znaczy jednak, że indeksy będą już tylko rosły. Bardzo dużo od tego, czy zakończy się korekta na Wall Street, a ona (jak wyżej napisałem) zależy od wielu czynników.

W piątek 2.03 zakończyło się referendum wśród członków SPD na temat kolacji tej partii z CDU/CSU. Olbrzymia większość obserwatorów oczekiwała zatwierdzenia tej koalicji. Taki wynik nie byłby żadnym zaskoczeniem, co było widać rano – euro się nie umacniało. Delikatny plusik to jednak może być.

Zaskoczeniem nie jest też chyba wynik wyborów we Włoszech. Oczekiwano braku dającej możliwość stworzenia rządu przewagi jednej z partii i tak rzeczywiście się stało. Czy to jest duży minus dla rynków? Według mnie nie, bo we Włoszech takie rozwiązania nie są niczym nadzwyczajnym. Jednak ten czynnik polityczny równoważy wynik referendum w SPD.

Nadal oczywiście najważniejszy będzie rozwój sytuacji na linii USA – reszta świata, czyli to jak będzie się rozwijał temat wojen handlowych. To właśnie rano prowadziło do spadku indeksów i kontraktów na rynkach, ale w trakcie dnia ta sytuacja może się bardzo zmienić.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.