W USA w czwartek przed sesją dyskontowano publikowane przed sesją raporty kwartalne spółek i dane makro, ale nie to kierowało rynkami. W okolicach południa pojawił się Mario Draghi, szef ECB, który powiedział, że ECB jest gotów, w ramach swojego mandatu, do zrobienia wszystkiego, co jest możliwe w celu obrony strefy euro. Przed przyszłotygodniowym posiedzeniem ECB taka wypowiedź musiała niezwykle mocno wpłynąć na nastroje. Określenie „w ramach swojego mandatu" sygnalizuje, że nie chodzi o nieograniczony skup obligacji.

Publikowane w czwartek dane makro były niejednoznaczne. Tygodniowy raport o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych był zadziwiająco dobry. Złożono tylko 353 tys. wniosków (oczekiwano 380 tys.). Dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku były jednak bardzo słabe. Na pozór były jednak dobre. Taki paradoks. Zamówienie wzrosły w czerwcu o 1,6 proc. m/m (oczekiwano 0,4 proc.), ale bez środków transportu (a to jest najważniejsze) spadły o 1,1 proc. m/m (oczekiwano, że się nie zmienią). Indeks podpisanych w czerwcu umów kupna domów na rynku wtórnym nieoczekiwanie spadł o 1,4 proc. m/m – oczekiwano wzrostu.

Na rynek trafiła lawina raportów kwartalnych spółek, ale oczywiście nie to było najważniejsze. Liczył się tylko Draghi i jego słowa. Tak jak ostrzegałem – w dowolnej chwili jakiś polityk/bankowiec może zmienić obraz rynku. Wypowiedź szefa ECB nie uleczy strefy euro i na dłużej niczego nie załatwi, ale kto chciałby być bez akcji (i bez euro) przed tygodniem z posiedzeniami banków centralnych w tle? Nic dziwnego, że indeksy od początku sesji rosły ponad jeden procent.

W końcówce sesji nawet przyśpieszyły. Dzięki temu wzrostowi wsparcie na średniej 50. sesyjnej bardzo się umocniło, a kursy wróciły do nieco łagodniejszych trendów wzrostowych. Przed przyszłotygodniowymi posiedzeniami banków centralnych niedźwiedzie stoją na straconej pozycji.

W Polsce rynek akcji rozpoczął sesję od zwyżki indeksów, ale już po godzinie, kiedy popsuły się nastroje na rynkach europejskich również nasz WIG20 zabarwił się na czerwono. Na wszystkich rynkach, również na GPW wypowiedzi szefa ECB błyskawicznie i ostatecznie zmieniły nastroje. Indeksy gwałtownie ruszyły na północ. W Polsce wzrosty były dużo mniejsze niż na przykład we Francji, ale na początku były zbliżone do tego, co widzieliśmy w Niemczech.

Potem zaczęło się robić dziwnie. Indeksy na innych giełdach rosły jak na drożdżach (trzy, cztery procent), a nasz rynek w końcówce się osuwał. Ostatnie minuty były wręcz niesamowite – WIG20 stracił 20 punktów i zakończył dzień spadkiem o 0,19 proc. Był to przejaw niezwykłej słabości rynku sterowanego przez arbitrażystów.

Co można powiedzieć po takim zachowaniu GPW? Ano to, że reakcja naszego rynku może być teraz mało przewidywalna. Na małym obrocie (a rzeczywiście jest bardzo mały) można wyrysować dosłownie wszystko. Zakładam jednak, że przed posiedzeniami banków centralnych WIG20 będzie czołgał się na północ.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.